W środę, 27 listopada 2013 r., w Klubie Myśliwskim Hubertus odbyło się spotkanie poświęcone tematowi: Rzecz o łowiectwie - za i przeciw, na podstawie książki Herberta Karchleutera. Prelegentami byli członkowie klubu Radosław Orzełowski i Ryszard Thomas. Na spotkaniu świętowano również urodziny naszego kolegi klubowego Zbyszka Sochy.
Jako podsumowanie spotkania, niech posłużą słowa Wiesława Krawczyńskiego, który w pierwszym, polskim podręczniku na temat łowiectwa, wydanym w 1924 roku pisał tak:
„Bezwzględnie błędnym jest zapatrywanie,
że ilościowe rozmnażanie się zwierzyny postępowałoby dodatnio, gdyby się na nią
nie polowało. Gdybyśmy do tego dopuścili, zwierzyna drapieżna, silniejsza
konstrukcją i bardziej odporna, wzięłaby rychło stanowczą przewagę nad
użyteczną zwierzyną słabszą, którą by szybko wyniszczyła. Przy zaniedbaniu
selekcji – co regulujemy odstrzałem – doszłoby wkrótce do zwyrodnienia i do
zdziesiątkowania zwierzyny łownej przez choroby i epidemie. Przez zawieszenie
odstrzału dopuścilibyśmy czasowo do nadmiernych szkód tak w gospodarstwie
leśnym, jak i na roli. Z powyższych względów wręcz groteskowymi są takie
powiedzenia, że polowanie to mord, że jest to przyjemność okupiona życiem
zwierza, że powinien on się dowolnie rozmnażać, żyć jak długo chce i ginąć
śmiercią naturalną. Brzmi to dla niektórych ludzi może uczuciowo, ale wykazuje
brak zastanowienia, albo brak znajomości kardynalnych zasad podtrzymywania
gatunku. Jak już wyżej wykazałem, nie wystarczy operować tylko uczuciami... Nie
można wychodzić z tego punktu widzenia, że zwierz przyczynia się do ozdoby
krajobrazu, a nie baczyć, że z czasem wyginąłby zupełnie, gdyby go pozostawiono
własnemu losowi...”.
I dalej Wiesław Krawczyński pisze: "… Ludzkość doszła już do niezachwianego pewnika, że zachowanie równowagi w
przyrodzie jest kanonem zasadniczym i koniecznym. W tej zaś przyrodzie lasy i
pola, góry i rzeki , jeziora i bagna, oraz zwierzyna na tychże niwach żyjąca –
stanowi łącznie biocenozę, składającą się na wspaniałą całość, jakiej nie ma
sobie równej. Gdy zaś zwierzyna stworzona jest dla użytku rodzaju ludzkiego –
dla którego w mrocznych dla historii czasach stanowiła główny artykuł
żywnościowy – postępowalibyśmy błędnie, gdybyśmy nie zmierzali do zachowania
tej koniecznej równowagi przyrodniczej. A równowaga będzie wówczas, jeżeli: nie
dopuścimy do zwyrodnienia zwierzyny, do grasowania między nią chorób i
potomstwa obciążonym wadami rodzicieli; do przewagi jednego gatunku nad drugim;
do wyrugowania zwierzyny użytecznej przez zwierzynę drapieżną. Trzeba bowiem i
to podkreślić, że gdy dawniej dzielono zwierzynę na użyteczną i szkodliwą, to z
biegiem czasu życie wykazało, że nie można określać pewnego gatunku szkodliwym
dlatego, że ten gatunek czyni kiedyś, komuś jaką szkodę, bo tenże sam gatunek
działa w innym wypadku bardzo pożytecznie...”
Oczywiście nie każdy może być
myśliwym.– jak pisze W. Krawczyński:
“Dobrym myśliwym może być
tylko osobnik, w którym tę „żyłkę myśliwską”. zapaliła iskra Boża, który
myślą i jestestwem lgnie z natury do polowań..., bo sztuka myśliwska uczy
człowieka wielu spostrzeżeń, uszlachetnia naukę cierpliwości, rozwagi,
opanowania namiętności, a rozumnie uprawiana służy jak najlepiej zdrowiu. Im
więcej człowiek przebywa w towarzystwie kryształowo czystej przyrody nie
znającej fałszu i obłudy, im częściej zbliża się do krynicy rzeczywistego
piękna, jakim jest niepokalane tło i czysta arena myśliwskich zapasów, im
więcej poznaje subtelny chociaż powikłany mechanizm przyrody – tym więcej
oddala się od prądów złej miary, a tym więcej zbliża się do poznania prawdy.
Łowiectwo daje również sposobność do podglądnięcia i przestudiowania obyczajów
dzikiego zwierza, od którego uczyć by się nam nieraz należało regulaminu i
prostoty życia...
To piękne i mądre słowa i mimo że
napisane wiele lat temu, to w dużej części zachowały aktualność. Słowa te dedykujemy przeciwnikom łowiectwa.