W środę 7 marca 2012 roku, w Klubie Myśliwskim Hubertus odbyło się pierwsze spotkanie z cyklu "Autobiografie". Głównym tematem tego rodzaju spotkań będzie autoprezentacja jednego z członków Klubu Myśliwskiego Hubertus, który będzie miał możliwość opowiedzenia o swoim życiu, dokonaniach zawodowych, prywatnych i przede wszystkim łowieckich. Prelegentem w pierwszym spotkaniu z cyklu "Autobiografie" był kol. Jerzy Bertrand - członek Klubu Myśliwskiego Hubertus od 2008 roku.
Kol. Jerzy jest rodowitym warszawiakiem. W latach młodości interesował się lotnictwem i szybownictwem, jednak odmowa wydania licencji pilota spowodowała, że pasja ta nie rozwijała się dalej. Niespokojna dusza, jednak nie znosi próżni i stąd kol. Jerzy znalazł swoje powołanie pod białymi żaglami. Kol. Jerzy w swojej żeglarskiej karierze zdobył wszystkie stopnie żeglarskie osiągając stopień jachtowego kapitana żeglugi wielkiej. Był kapitanem jachtów żaglowych o długości powyżej 21 m, przemierzył tysiące mil morskich w trakcie wielu rejsów pełnomorskich zawijając do kilkudziesięciu portów morskich w Europie i na świecie. W późniejszych latach był instruktorem i wykładowcą w Warszawskim Okręgowym Związku Zeglarskim.
Ale..., co robi dobry kapitan podczas sztormu? Dobry kapitan jest w lesie, bo jak mawiają wytrawni żeglarze: "Najlepszym lekiem na chorobę morską jest położyć się w cieniu rozłożystego dębu". Tak więc kol. Jerzy swoją pasję żeglarską zaczął dzielić z pasją łowiecką. Ukoronowaniem tej pasji były polowania safari w afrykańskim buszu i sawannach.
Życie kol. Jerzy jest przykładem, jak można połączyć - wydawać by się mogło - wykluczające się pasje. Pasje te łączył także inny wybitny żeglarz i myśliwy - ś.p. kol. Michał Sumiński, który odwiedzał wielokrotnie Klub Myśliwski Hubertus. Wolny człowiek zawsze będzie uwielbiał morze... i las. Jest jeszcze jedno powiedzenie żeglarskie, które trafnie tłumaczy obie pasje kol. Jerzego: "Wiatr zamiast ścian, niebo zamiast dachu".
Nice photos! I enjoy them very much! Hope to see more photos soon
OdpowiedzUsuńO panu Bertrandzie nie jestem w stanie napisać niczego pozytywnego.. Zapamiętałem go jako zawistnego człowieka któremu sprawiało wiele radości "uwalanie" kursantów na egzaminach żeglarskich i na sternika.
OdpowiedzUsuń